
Emil Broniarek był jednym z najbardziej aktywnych uczestników wydarzeń w Ursusie w czerwcu 1976. Później zaangażował się w działalność Komitetu Obrony Robotników. Był kolporterem niezależnego pisma „Robotnik, nawiązującego tradycją do gazety wydawanej przez Polską Partię Socjalistyczną pod zaborem rosyjskim. W stanie wojennym został drukarzem tajnego wydawnictwa „Nowa”, które publikowało w tak zwanym drugim obiegu książki, ulotki i prasę zdelegalizowanego przez komunistów związku „Solidarność”. Aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa w 1985 r. został skazany na 1 rok i 4 miesiące więzienia. Tak zapamiętał wydarzenia, których był świadkiem 40 lat temu:
„- Nad tłumem przy torach krążył śmigłowiec. Ludzie spuszczali głowy, żeby nie złapał ich na zdjęciach - wspomina Emil Broniarek. - Między nami chodziły panie, bardzo chętne do przypalania papierosów, nikomu do głowy nie przyszło, że to ubecja robi zdjęcia.O zmroku przy torach pojawiły się duże fiaty. Esbecy przyjechali na rekonesans. Na samochody poleciały kamienie. Wtedy Marek Majewski dostał w twarz czymś metalowym. Sprawcy nawet nie widział. Najpewniej uderzył go jakiś esbek. Złamał szczękę, powybijał zęby. Ireneusz dostał w głowę. Obaj bracia zalani krwią pojechali na pogotowie. Potem kilka dni ukrywali się na działce, ale ktoś doniósł.
Do komendy w Ursusie wprowadzono ich tylnym wejściem. Marek usłyszał instrukcję: "Tego ze złamaną szczęką bić tylko po plecach". Starszy Majewski był po dwóch zawałach serca. Ledwie przeżył bicie .Obaj bracia już nie żyją. Marek w drugiej połowie lat 90. próbował wywalczyć odszkodowanie.”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie