
Słynna, niechlubna katastrofa kolejowa, która miała miejsce w 1990 roku w naszej dzielnicy, pochłonęła 16 ofiar śmiertelnych. Kilkanaście osób zostało rannych.
Osobowy pociąg ze Szklarskiej Poręby do Warszawy został staranowany przez jadący za nim pociąg "Silesia" z czeskiej Pragi. Wszczęto kilka postępowań, by wyjaśnić przyczynę katastrofy. Poranek, w który doszło do katastrofy, był bardzo mglisty, a poprzedzająca go noc - ulewna. Obwiniano maszynistę "Silesii" o nieuwagę, jednak ostatecznie został uniewinniony.
Czy nastąpiła awaria systemów kolejowych, w związku z czym semafor dał błędny sygnał do wjazdu? Czy zawiódł czynnik ludzki? Czy, według kolejnej hipotezy, kwaśny deszcz padający w przemysłowym wówczas Ursusie spowodował zwarcie? Tego do dzisiaj nie wiadomo.
W 1996 roku poseł Jan Zborowski poruszył temat z sejmowej mównicy. Wykazywał, że metody badawcze były niespójne i dwie różne grupy specjalistów (komisja administracji rządowej i Inspekcja Pracy) wyciągnęły z nich sprzeczne wnioski.
Do dzisiaj w miejscu katastrofy nie ma żadnej tablicy upamiętniającej jej ofiary.
Znawca kolei posługujący się pseudonimem Kuracyja, prowadzący na youtube kanał "Czarne dni kolei", od dawna walczy o upamiętnienie ofiar katastrofy kolejowej w Ursusie. Jak poinformował, sprawa "się ruszyła".
Kuracyja napisał do jednej z radnych dzielnicy wniosek o zajęcie się tą sprawą. Radna obiecała, że temat zostanie podniesiony. Kwestia będzie przedstawiona na najbliższym posiedzeniu dzielnicowej Komisji Kultury, Sportu i Spraw Społecznych, burmistrz został już o tym poinformowany.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Byłem tam
Bylem tam z bratem jechaliśmy do Warszawy po wizy siedieliśmy w ostatnim wagonie ale przenieśliśmy się do przodu szukając towarzystwa mieliśmy lekko ponad 20 lat więc zrozumiałe że szukaliśmy towarzystwa w podobnym wieku to nas uratowało jak to mówią (palec Boży)