
To jest odpowiedź na wagę złota. Kilka lat temu na ursuskich forach internetowych przetoczyła się fala dyskusji na ten temat i przyniosła wyłącznie jeden wniosek: „Bo nas nie lubią”. Zabrakło w niej auto refleksyjnego pytania „dlaczego?”
Nikt tego oczywiście dokładnie nie wie, ale faktem jest, że celebryci omijają naszą dzielnicę. Jeśli nie mają z nią wcześniejszych związków rodzinnych, to raczej wybierają Mokotów (najpopularniejsza wśród nich dzielnica Warszawy) albo trochę dalsze Piaseczno czy Magdalenkę.
Dziennikarka, która zajmuje się śledzeniem na co dzień losów celebrytów (prosiła zdecydowanie o anonimowość) ma swój pogląd, i to zdecydowany: „To ich totalne tchórzostwo i niedouczenie. Im wbito do głowy kalkę pojęciową jeszcze z czasów PRL, że Ursus to warchoły. I nie zastanawiają się o co chodzi kompletnie, po prostu… stronią na wszelki wypadek. Bo przecież wizerunek itd.”
J. K. (również prosi o anonimowość), menedżer wielu gwiazd, mówi o tym jeszcze dosadniej: „Oni nie interesują się niczym więcej poza własną karierą. To jest środowisko ludzi próżnych, którym by nie przyszło do głowy, że mogą w sposób racjonalny bronić miejsca swojego zamieszkania, bo im się najzwyczajniej w świecie podoba. Lepiej iść na łatwiznę i z owczym pędem…”
Dlatego półgębkiem i zupełnie nieoficjalnie wspomina się o ursusiakach takich, jak Małgorzata Niezabitowska (kiedyś), kapitan Nemo, piosenkarz (jeszcze?) czy Andrzej Żmuda, sprawozdawca sportowy, który mieszkał tu przez chwilę z dziennikarką Zofią Czernicką, „na kocią łapę”, aż do wypadku, w którym zginął w 1990 r. A my pisaliśmy już o dwóch Krystynach - Jandzie i Pawłowicz. I na tym koniec.
Na osłodę zostaje więc Małgorzata Kidawa-Błońska, żona znanego reżysera, posłanka z Ursusa, wicemarszałek Sejmu obecnej kadencji, która ma po prostu z tym miejscem związki rodzinne. Jest prawnuczką ministra finansów w II RP Władysława Grabskiego i wnuczką premiera II RP Stanisława Wojciechowskiego.
Gdzie mieszka Pani Marszałek? Jak to donosi wścibski, ale generalnie dobrze poinformowany „Super Express”, we wsi Gołąbki, która jest już od 1954 r. częścią Ursusa, najpierw jako miasta, potem dzielnicy Warszawy. A co ma Pani Marszałek? „Piękną posiadłość, która ma ponad 2 hektary ziemi, a na nich dwa domy. Majątek ten niemal w całości należy do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (59 l.). Jeden z domów kupił w latach 20-tych ubiegłego wieku jej pradziadek premier Władysław Grabski (†64 l.). Dom o powierzchni ponad 400 m kw., wart 1,4 mln zł – to tę nieruchomość przed II wojną światową kupił premier Grabski dla swojego syna Władysława. Należał doń jeszcze 40-hektarowy folwark stanowiący część podwarszawskiej wsi Gołąbki. Po Powstaniu Warszawskim w domu zamieszkali prezydent Stanisław Wojciechowski (†84 l.) z żoną Marią, uratowani ze zburzonej stolicy. Przebywali tu do śmierci. Teraz połowa domu należy do marszałek Kidawy-Błońskiej, a mieszka w nim jej ojciec”.
No więc… Mieszka w Ursusie czy nie mieszka? Nie wiemy. Bywa. Jedno jest pewne: z Ursusem jej związek jest niepodważalny (posiadłość i mandat sejmowy), a inni znani? Jeśli im się Ursus kojarzy tylko z przebrzmiałymi (oby!) wraz z propagandą PRL warchołami, niech szukają miejsca gdzie indziej. Ominie ich to, co tu, w Ursusie, liczy się niezwykle: wzajemna ludzka życzliwość, której można doświadczyć, gdy się w tą społeczność wrośnie.
JĘDRZEJ PALIWODA
Fot. youtube.com
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W Ursusie mieszka sie super, aczkolwiek z ta zyczliwoscia bym nie przesadzala.
Szkoda, że dziennikarz nawet nie sprawdzi swoich informacji. Andrzej Feliks Żmuda mieszkał we Włochach, nie w Ursusie. Na cmentarzu włochowskim jest pochowany. Kapitan Nemo to również mieszkaniec Włoch, nie Ursusa. W Ursusie mieszkał w ostatnich latach życia Pan Adam Hanuszkiewicz. Janda spędziła tu dzieciństwo i wczesną młodość, od lat tu nie mieszka.
Niezabitowska tez mieszkała we Włochach ,a nie w Ursusie