Reklama

Pytanie do Pani Burmistrz: Ursus wkrótce będzie liczniejszy niż Białołęka czy Ochota; i co dalej?

W tej chwili w Ursusie mieszka ponad 57 tys. osób, na Ochocie ponad 85 tys., a na Białołęce prawie 110 tys. Gdzie więc Ursusowi do Białołęki, bo do Ochoty to i może…

Urszula Kierzkowska, burmistrz Ursusa, jest dobrej myśli, ponieważ od kilku lat dzielnica przeżywa bardzo dynamiczny okres rozwoju budownictwa mieszkaniowego, a kiedy w 2015 r. otrzymała od deweloperów nagrodę za „przyjazne miejsce, w którym dobrze się inwestuje”, ten rozwój jeszcze przyspieszył.

Ursus ma obecnie największą w Warszawie dynamikę przyrostu liczby mieszkańców. W zeszłym roku – szacunkowo za 3 lata – wyniosła prawie 8 proc., tj. średnio rocznie ponad 2 proc. I wzrasta, bo rośnie liczba nowych mieszkań, bo po stolicy poszła opinia, że żyje się tu taniej, bardziej zdrowo, a komunikacja z centrum jest znakomita. Ursus ma oczywiście dylemat czy w swoich założeniach rozwojowych stać się wyłącznie wygodną i bezpieczną (najbezpieczniejszą w Warszawie według ostatnich danych policyjnych) dzielnicą stolicy czy jednak wrócić z czasem do koncepcji ekologicznych przemysłów na obrzeżach, do czego zostały nawet przeprowadzone odpowiednie studia naukowe.

Ta decyzja zapewne władze dzielnicy i ursuski samorząd czeka w najbliższych latach. Każdy socjolog miasta i każdy demograf powie im bowiem, że sypialnie nie są w stanie zaspokoić oczekiwań wszystkich mieszkańców w jednakowy sposób. Im więcej będzie mieszkańców Ursusa, którzy tu sprowadzili się głównie z powodów mieszkaniowych, tym więcej w przyszłości (wśród ich potomków) pojawi się aspiracji do życia zawodowego na miejscu. To jest nieuchronne. Jeśli nasza dzielnica za 10 lat będzie liczyć ponad 100 tys. mieszkańców, a tak się zanosi, to za 15-20 lat (niby nie jest to zmartwienie obecnego samorządu) pojawi się coraz powszechniejsza potrzeba pracy na miejscu. Taka jest logika rozwoju współczesnych sypialni aglomeracyjnych, w których siłą najbardziej prącą do pracy w pobliżu są kobiety-matki, mające aspiracje zawodowe, nie chcące zagrzebać się wyłącznie w pracach domowych, a jednocześnie nie mogące korzystać z tzw. ofert oddalonych, bo im na to nie pozwala życie rodzinne.

Mam więc propozycję dla władz samorządowych Ursusa: trzeba działać – tak jak do tej pory – na rzecz deweloperki, przyrostu liczby mieszkańców etc. Ale trzeba też wziąć pod uwagę przyszłe aspiracje mieszkańców tego miasta-dzielnicy. Dlatego przypomnę Pani Burmistrz swoje pytanie sprzed kilku miesięcy: „Czy Pani Burmistrz pamięta wizytę brytyjskich studentów, którzy zaplanowali dla Ursusa nowoczesne przemysły, bez trucizn, zanieczyszczeń, dymów i innego badziewia, które odchodzi już do historii? Bo nowoczesne przemysły są naprawdę coraz bardziej ekologiczne, czyste i oszczędne energetycznie. Kiedyś ZM Ursus zjadały większość miejscowej energii. Teraz nowoczesny zakład może tę energię produkować na potrzeby mieszkańców!”

Ursus ma wszystkie atuty nowoczesnego miasta średniej polskiej wielkości: przyjazną infrastrukturę mieszkalną, rekreacyjną, dobrą komunikację z warszawską aglomeracją, poprawiającą się z roku na rok sieć edukacji i służby zdrowia (no, tu jeszcze trzeba trochę popracować), OPTYMIZM miejscowej społeczności, który rośnie również dlatego, że jest to miejsce bezpieczne. I za pięć, dziesięć lat najdalej pojawi się ambicja, o której mówiłem trochę wyżej. Dlatego – dla szczęścia przyszłych pokoleń Ursusa, który został kiedyś „zdegradowany” do funkcji dzielnicy Warszawy z powodów politycznych – DZISIEJSZA władza samorządowa powinna podjąć trud sprecyzowania priorytetów rozwoju miasta-dzielnicy nie tylko wokół utrwalania pomysłu na wspaniałą sypialnię, ale i z myślą o jego-jej rozwoju jako pełnokrwistego organizmu miejskiego, który wejdzie w drugą połowę XXI wieku z koncepcją ZDROWEGO MIASTA, zaspokajającego wszystkie potrzeby mieszkańców, również te podstawowe – do pracy na miejscu.

Pani Burmistrz, to nie Pani musi za kilkanaście lat realizować te koncepcję, ale dlaczego nie? Ale to Pani powinna (jestem tego pewien) zapoczątkować to myślenie o przyszłości, zwłaszcza że tak bardzo potrzeba nam w ostatnich latach, a w przyszłych jeszcze bardziej – PRZYJAZNEJ WIZJI. Za dwa lata (kto wie, dlaczego?) powinna ona być przez Panią sprecyzowana dość dokładnie.

WOJCIECH PIELECKI

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Portal Ursusa




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do