
W tym roku mija dwadzieścia siedem lat jak w Polsce rozpoczął się marsz w kierunku demokracji i pełnej niepodległości. Jego początkiem były częściowo wolne wybory do polskiego sejmu i senatu, które przyniosły, ku zaskoczeniu wszystkich, pierwszy nie komunistyczny rząd w bloku państw Układu Warszawskiego i rozpad imperium sowieckiego. Historycy będą się przez dziesięciolecia spierać, która z przyczyn takiego rozwoju wydarzeń była najważniejsza. Mnie się wydaje, że zbieg wielu czynników naraz jak: powstanie w Polsce silnej opozycji poza systemowej, wybór Jana Pawła na papieża, powstanie Solidarności, twarda działania prezydenta USA Rolanda Regana, a także postawa Gorbaczowa doprowadziły do ogromnych przemian na światowej scenie politycznej i gospodarczej.
Ja też mam osobistą satysfakcję, że należałem do tych osób, które dołożyły cegiełkę do tych zmian. Lata ciężkiej pracy, wyrzeczeń, represji przyniosły efekty. W wyniku porozumienia środowisk związanych z Solidarnością a rządem, przy tak zwanym „Okrągłym Stole: doszło do ustalenia, że 4 czerwca 1989r. zostaną przeprowadzone wolne wybory do Senatu oraz częściowo wolne wybory do Sejmu. W dniu 24 kwietnia 1989r . zostałem powołany wraz z Tadeuszem Szumowskim na komisarza wyborczego Warszawskiego Komitetu Obywatelskiego SOLIDARNOŚĆ na okręg wyborczy nr 3. Obejmował on dzielnicę Ochotę i kilka sąsiednich gmin. Jedyne co dostaliśmy to formalne pełnomocnictwo do załatwienia przysługującego nam, od władz, lokalu użytkowego na okres kampanii wyborczej. Reszta zależała od naszej sprawności i inwencji. W pierwszym odruchu ogarnęło mnie przerażenie, skąd wziąć ludzi, pieniądze? Jak zorganizować lokalne komitety w każdej podległej nam gminie? Ale na zasadzie „ Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było” zabraliśmy się do roboty. Odświeżyliśmy prywatne kontakty. W mojej prywatnej firmie zastąpił mnie mój brat a ja zająłem się tylko wyborami. Zaanektowałem na czas wyborów nasz wspólny samochód marki Nysa, który okazał się jednym z istotnych narzędzi w kampanii wyborczej. Mój przyjaciel a też komisarz wyborczy – dr. Tadeusz Szumowski był wykładowcą na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Na najbliższych zajęciach spytał swoich studentów, czy oprócz uczenia się o historii chcą też uczestniczyć w jej tworzeniu? Dzięki temu nasz sztab stworzyli w większości młodzi studenci, którzy mieli tę zaletę, że mogli poświęcić wiele wolnego czasu i to w godzinach przedpołudniowych. Powoli zgłaszały się do nas różne osoby (oczywiście z rekomendacją) chcące brać udział w pracach naszego sztabu. Nieocenioną współorganizatorką sztabu okazała się Irena Kaczkowska (była żona znanego prezentera muzycznego) na zasadzie gdzie diabeł nie może tam poślij kobietę.
Lokal zdobyliśmy w ciągu pawilonów handlowych przy ul Grójeckiej. Własnym sumptem wyremontowaliśmy go i przystosowaliśmy do naszej działalności. W Piastowie, Pruszkowie, Grodzisku Ursusie komitety powstawały na bazie struktur związkowych Solidarności. W Raszynie, Milanówku, Brwinowie, Podkowie Leśnej komitety organizowały osoby związane z opozycją. W Tarczynie, Lesznowoli animatorem powstawania komitetów był Kazimierz Porębski związany z Solidarnością Rolników Indywidualnych. Został on też przewodniczącym Okręgowej Komisji Wyborczej, gdzie ja też byłem jej członkiem. W Michałowicach i Nadarzynie sami musieliśmy znaleźć chętnych i z nich zorganizować lokalną strukturę. Po zbudowaniu struktur, kanałów przepływu informacji i materiałów wyborczych rzuciliśmy wszystkie nasze siły na sprzedaż cegiełek wyborczych. Dzięki temu szybko uzyskaliśmy niezależność finansową od centrum a zarazem byliśmy dla niego istotnym elementem pozyskiwania funduszy wyborczych. Nie zważając na centralne materiały wyborcze, wyprodukowaliśmy własne, wprowadzając je do obiegu dużo wcześniej niż w innych okręgach wyborczych. Nieocenionymi osobami byli tu moi koledzy i koleżanki z największego podziemnego wydawnictwa jakim była NOW-a, a z którą byłem w przeszłości mocno związany. Mój grafik nie tylko zaprojektował liczne plakaty i ulotki ale także słupy ogłoszeniowe z płyt paździerzowych. Własnoręcznie wykonaliśmy ich kilkanaście ustawiając w najbardziej ruchliwych miejscach. W naszym okręgu kandydatem do sejmu był Zbigniew Janas a do senatu profesor Witold Trzeciakowski. To z nimi w każdej gminie zorganizowaliśmy spotkanie z wyborcami, często przy współudziale znanych aktorów jak Daniel Olbrychski, Anna Nehrebecka itd. Z reguły spotkania odbywały się w salach szkolnych czy w domach kultury. Na Ochocie aby pomieścić chętnych wykupiliśmy cały seans w kinie Ochota, a i tak boczne korytarze były zajęte przez stojących wyborców.
Od maja zajmowaliśmy się też codzienną dystrybucją pierwszej wolnej od wielu lat gazety - „Gazety Wyborczej”. Dostarczał ją dla nas Adam Glapiński najprawdopodobniej przyszły prezes NBP. Nasza kampania ruszyła. Spotkania wyborcze, festyny, pikniki, dystrybucja materiałów wyborczych to był jeden z elementów. Drugi to delegowanie do komisji wyborczych zaufanych osób oraz odpowiednie ich przeszkolenie. Trzeci element to nieoficjalne konspiracyjne budowanie scenariuszy na wypadek prób sfałszowania, jak i nie uznania wyborów. Co potem okazała się to całkowicie nie potrzebne. Stałym elementem naszej pracy były też nocne spotkania koordynacyjne warszawskich komisarzy wyborczych w kawiarni Niespodzianka przy pl. Konstytucji. Znajdowała się tu siedziba Warszawskiego Komitetu Obywatelskiego „SOLIDARNOŚĆ”, której szefem był Jan Lityński, a nieocenionym skarbnikiem, działacz opozycji zakochany w Polsce i polce Agnieszce Żuławskiej, Japończyk Yoshiho Umeda. Po wygnaniu go z Polski w 1982r. władze ponownie pozwoliły mu do niej wrócić.
Harowaliśmy od rana do świtu. Czasami dosłownie słanialiśmy się na nogach i wtedy zastępowały nas nieocenione kobiety, które stale dyżurowały w naszym lokalu wyborczych. Niestety mężczyźni przy nich wysiadali, a one były nie do zdarcia i od tego czasu jestem zagorzałym feministą. Nasza kampania była najbardziej widoczna, a efekty w postaci wyników wyborczych były też najlepsze w Warszawie i okolicach. W dowód uznania, po pierwszej turze wyborczej, odwiedził naszą siedzibę Zbigniew Brzeziński. Przeprowadziliśmy prawie dwugodzinną rozmowę, w której oprócz nas komisarzy brali udział: Zbyszek Janas, Mariusz Ambroziak - będący najmłodszym a już znaczącym działaczem związkowym z Ursusa a później posłem, aktor Jerzy Zelnik i Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Wyjątkowo z tego spotkania mam nakręcony film i jest to jedyna moja pamiątka z tamtych wydarzeń. Dla tych którzy po latach powiadaj, że już wtedy wiedzieli, że wszystko się sypnie i ten „Okrągły Stół” był niepotrzebny, chcę przytoczyć fragment naszej rozmowy. Zbigniew Brzeziński opowiadał nam , że właśnie wraca ze Związku Radzieckiego i spotkał się tam z działaczami Litewskiego Sajudisu. W poufnych rozmowach przedstawili Jemu scenariusz działań, w wyniku których Litwa za rok opuści ZSRR i stanie się niepodległym państwem. Wszyscy, włącznie ze Zbigniewem Brzezińskim podśmiewaliśmy się z takiego scenariusza. To że Litwa i inne państwa Bałtyckie wywalczą niepodległość lub szeroką autonomię byliśmy pewni. Ale potrwa to przynajmniej 10 lat a nie rok. Nic nie wskazywało aby Związek Sowiecki miał się na to zgodzić lub rozpaść. Niespełna rok później Litwini pokazali Rosjanom baj, baj.
Druga tura to był już luz i festiwal radości. W naszym przypadku nasi kandydaci zostali już wybrani. Dogrywka dotyczyła tylko kandydatów Stronnictwa Demokratycznego, ZSL i PZPR. To oni, lub ich przedstawiciele próbowali się z nami skontaktować i uzyskać nasze poparcie w rywalizacji z ich konkurentami. Ciche nasze poparcie uzyskał Lech Paprzycki z ZSL i Wiesław Kaczmarek z PZPR. Obaj ostatecznie zostali posłami. Lech Paprzycki został później sędzią Sadu Najwyższego a Wiesław Kaczmarek stał się jednym z liderów SLD i jej późniejszym ministrem. Znaczna część osób tworząca Komitety Obywatelskie w naszym okręgu wyborczym w następnym roku brała udział w wyborach samorządowych. A po ich wygraniu zostali członkami zarządów lub radnymi Rad Gminnych. Niektórzy zasilili administrację rządową tak jak mój kolega Tadeusz Szumowski, który po raz kolejny jest ambasadorem RP - obecnie w Indonezji
Witold Sielewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie