Reklama

4 czerwca 1989r.

03/06/2016 20:11

W tym roku mija dwadzieścia siedem lat jak w Polsce rozpoczął się marsz w kierunku demokracji i pełnej niepodległości. Jego początkiem były częściowo wolne wybory do polskiego sejmu i senatu, które przyniosły, ku zaskoczeniu wszystkich, pierwszy nie komunistyczny rząd w bloku państw Układu Warszawskiego i rozpad imperium sowieckiego. Historycy będą się przez dziesięciolecia spierać, która z przyczyn takiego rozwoju wydarzeń była najważniejsza. Mnie się wydaje, że zbieg wielu czynników naraz jak: powstanie w Polsce silnej opozycji poza systemowej, wybór Jana Pawła na papieża, powstanie Solidarności, twarda działania prezydenta USA Rolanda Regana, a także postawa Gorbaczowa doprowadziły do ogromnych przemian na światowej scenie politycznej i gospodarczej.

Ja też mam osobistą satysfakcję, że należałem do tych osób, które dołożyły cegiełkę do tych zmian. Lata ciężkiej pracy, wyrzeczeń, represji przyniosły efekty. W wyniku porozumienia środowisk związanych z Solidarnością a rządem, przy tak zwanym „Okrągłym Stole: doszło do ustalenia, że 4 czerwca 1989r. zostaną przeprowadzone wolne wybory do Senatu oraz częściowo wolne wybory do Sejmu. W dniu 24 kwietnia 1989r . zostałem powołany wraz z Tadeuszem Szumowskim na komisarza wyborczego Warszawskiego Komitetu Obywatelskiego SOLIDARNOŚĆ na okręg wyborczy nr 3. Obejmował on dzielnicę Ochotę i kilka sąsiednich gmin. Jedyne co dostaliśmy to formalne pełnomocnictwo do załatwienia przysługującego nam, od władz, lokalu użytkowego na okres kampanii wyborczej. Reszta zależała od naszej sprawności i inwencji. W pierwszym odruchu ogarnęło mnie przerażenie, skąd wziąć ludzi, pieniądze? Jak zorganizować lokalne komitety w każdej podległej nam gminie? Ale na zasadzie „ Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było” zabraliśmy się do roboty. Odświeżyliśmy prywatne kontakty. W mojej prywatnej firmie zastąpił mnie mój brat a ja zająłem się tylko wyborami. Zaanektowałem na czas wyborów nasz wspólny samochód marki Nysa, który okazał się jednym z istotnych narzędzi w kampanii wyborczej. Mój przyjaciel a też komisarz wyborczy – dr. Tadeusz Szumowski był wykładowcą na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Na najbliższych zajęciach spytał swoich studentów, czy oprócz uczenia się o historii chcą też uczestniczyć w jej tworzeniu? Dzięki temu nasz sztab stworzyli w większości młodzi studenci, którzy mieli tę zaletę, że mogli poświęcić wiele wolnego czasu i to w godzinach przedpołudniowych. Powoli zgłaszały się do nas różne osoby (oczywiście z rekomendacją) chcące brać udział w pracach naszego sztabu. Nieocenioną współorganizatorką sztabu okazała się Irena Kaczkowska (była żona znanego prezentera muzycznego) na zasadzie gdzie diabeł nie może tam poślij kobietę.

Lokal zdobyliśmy w ciągu pawilonów handlowych przy ul Grójeckiej. Własnym sumptem wyremontowaliśmy go i przystosowaliśmy do naszej działalności. W Piastowie, Pruszkowie, Grodzisku Ursusie komitety powstawały na bazie struktur związkowych Solidarności. W Raszynie, Milanówku, Brwinowie, Podkowie Leśnej komitety organizowały osoby związane z opozycją. W Tarczynie, Lesznowoli animatorem powstawania komitetów był Kazimierz Porębski związany z Solidarnością Rolników Indywidualnych. Został on też przewodniczącym Okręgowej Komisji Wyborczej, gdzie ja też byłem jej członkiem. W Michałowicach i Nadarzynie sami musieliśmy znaleźć chętnych i z nich zorganizować lokalną strukturę. Po zbudowaniu struktur, kanałów przepływu informacji i materiałów wyborczych rzuciliśmy wszystkie nasze siły na sprzedaż cegiełek wyborczych. Dzięki temu szybko uzyskaliśmy niezależność finansową od centrum a zarazem byliśmy dla niego istotnym elementem pozyskiwania funduszy wyborczych. Nie zważając na centralne materiały wyborcze, wyprodukowaliśmy własne, wprowadzając je do obiegu dużo wcześniej niż w innych okręgach wyborczych. Nieocenionymi osobami byli tu moi koledzy i koleżanki z największego podziemnego wydawnictwa jakim była NOW-a, a z którą byłem w przeszłości mocno związany. Mój grafik nie tylko zaprojektował liczne plakaty i ulotki ale także słupy ogłoszeniowe z płyt paździerzowych. Własnoręcznie wykonaliśmy ich kilkanaście ustawiając w najbardziej ruchliwych miejscach. W naszym okręgu kandydatem do sejmu był Zbigniew Janas a do senatu profesor Witold Trzeciakowski. To z nimi w każdej gminie zorganizowaliśmy spotkanie z wyborcami, często przy współudziale znanych aktorów jak Daniel Olbrychski, Anna Nehrebecka itd. Z reguły spotkania odbywały się w salach szkolnych czy w domach kultury. Na Ochocie aby pomieścić chętnych wykupiliśmy cały seans w kinie Ochota, a i tak boczne korytarze były zajęte przez stojących wyborców.

Od maja zajmowaliśmy się też codzienną dystrybucją pierwszej wolnej od wielu lat gazety - „Gazety Wyborczej”. Dostarczał ją dla nas Adam Glapiński najprawdopodobniej przyszły prezes NBP. Nasza kampania ruszyła. Spotkania wyborcze, festyny, pikniki, dystrybucja materiałów wyborczych to był jeden z elementów. Drugi to delegowanie do komisji wyborczych zaufanych osób oraz odpowiednie ich przeszkolenie. Trzeci element to nieoficjalne konspiracyjne budowanie scenariuszy na wypadek prób sfałszowania, jak i nie uznania wyborów. Co potem okazała się to całkowicie nie potrzebne. Stałym elementem naszej pracy były też nocne spotkania koordynacyjne warszawskich komisarzy wyborczych w kawiarni Niespodzianka przy pl. Konstytucji. Znajdowała się tu siedziba Warszawskiego Komitetu Obywatelskiego „SOLIDARNOŚĆ”, której szefem był Jan Lityński, a nieocenionym skarbnikiem, działacz opozycji zakochany w Polsce i polce Agnieszce Żuławskiej, Japończyk Yoshiho Umeda. Po wygnaniu go z Polski w 1982r. władze ponownie pozwoliły mu do niej wrócić.

Harowaliśmy od rana do świtu. Czasami dosłownie słanialiśmy się na nogach i wtedy zastępowały nas nieocenione kobiety, które stale dyżurowały w naszym lokalu wyborczych. Niestety mężczyźni przy nich wysiadali, a one były nie do zdarcia i od tego czasu jestem zagorzałym feministą. Nasza kampania była najbardziej widoczna, a efekty w postaci wyników wyborczych były też najlepsze w Warszawie i okolicach. W dowód uznania, po pierwszej turze wyborczej, odwiedził naszą siedzibę Zbigniew Brzeziński. Przeprowadziliśmy prawie dwugodzinną rozmowę, w której oprócz nas komisarzy brali udział: Zbyszek Janas, Mariusz Ambroziak - będący najmłodszym a już znaczącym działaczem związkowym z Ursusa a później posłem, aktor Jerzy Zelnik i Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Wyjątkowo z tego spotkania mam nakręcony film i jest to jedyna moja pamiątka z tamtych wydarzeń. Dla tych którzy po latach powiadaj, że już wtedy wiedzieli, że wszystko się sypnie i ten „Okrągły Stół” był niepotrzebny, chcę przytoczyć fragment naszej rozmowy. Zbigniew Brzeziński opowiadał nam , że właśnie wraca ze Związku Radzieckiego i spotkał się tam z działaczami Litewskiego Sajudisu. W poufnych rozmowach przedstawili Jemu scenariusz działań, w wyniku których Litwa za rok opuści ZSRR i stanie się niepodległym państwem. Wszyscy, włącznie ze Zbigniewem Brzezińskim podśmiewaliśmy się z takiego scenariusza. To że Litwa i inne państwa Bałtyckie wywalczą niepodległość lub szeroką autonomię byliśmy pewni. Ale potrwa to przynajmniej 10 lat a nie rok. Nic nie wskazywało aby Związek Sowiecki miał się na to zgodzić lub rozpaść. Niespełna rok później Litwini pokazali Rosjanom baj, baj.

Druga tura to był już luz i festiwal radości. W naszym przypadku nasi kandydaci zostali już wybrani. Dogrywka dotyczyła tylko kandydatów Stronnictwa Demokratycznego, ZSL i PZPR. To oni, lub ich przedstawiciele próbowali się z nami skontaktować i uzyskać nasze poparcie w rywalizacji z ich konkurentami. Ciche nasze poparcie uzyskał Lech Paprzycki z ZSL i Wiesław Kaczmarek z PZPR. Obaj ostatecznie zostali posłami. Lech Paprzycki został później sędzią Sadu Najwyższego a Wiesław Kaczmarek stał się jednym z liderów SLD i jej późniejszym ministrem. Znaczna część osób tworząca Komitety Obywatelskie w naszym okręgu wyborczym w następnym roku brała udział w wyborach samorządowych. A po ich wygraniu zostali członkami zarządów lub radnymi Rad Gminnych. Niektórzy zasilili administrację rządową tak jak mój kolega Tadeusz Szumowski, który po raz kolejny jest ambasadorem RP - obecnie w Indonezji


Witold Sielewicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Portal Ursusa




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do