Reklama

Oto co straciliśmy: Ursus (niestety, nie u nas) rozwija się fantastycznie!

Ursus w Lublinie się rozwija, taki paradoks. Straciliśmy go i nie odzyskamy. A może jednak? Bo on się rozwija znakomicie. Sprzedaje, notuje wzrosty: o 53,5 proc. w stosunku do zeszłego roku. Inni spadają.

Na dodatek lubelski (niestety) Ursus inwestuje agresywnie i skutecznie. Jak oni to mówią, „w ramach poszerzania oferty produktowej oraz rozbudowy zaplecza produkcyjnego spółka zrealizowała już inwestycje na kwotę 14,1 mln tj. 59 proc. z planowanych w ten rok 24 mln zł. Spółka przeznaczyła także 14,8 mln zł na rozwój segmentu ciągników i maszyn rolniczych. Trwają prace badawczo-rozwojowe nad konstrukcjami ciągników o mocach od 50 do 110 KM”. 

Na dodatek Ursus (lubelski) rozszerza ofertę o ciągniki ciężkie z najrozmaitszymi wariantami (sukces murowany, bo świat tego chce), a na rynku krajowym jest niezaprzeczalnym liderem najczęściej rejestrowanych ciągników.

„Rodzina ciągników serii C to legenda polskiej wsi. Są one flagowymi produktami Ursusa. Obecnie znajdują się wśród najlepiej sprzedających się modeli z naszej oferty. Spełniają wszystkie oczekiwania nowoczesnego gospodarstwa rolnego, posiadają konkurencyjne parametry techniczne i kosztowe” – komentuje Karol Zarajczyk, prezes Ursusa.

No i co? Nic. Pytanie brzmi: i komu to przeszkadzało?

Myśl się jednak rodzi śmiała i może nie bałamutna: czy w obecnych czasach, gdy Ursus, choć dzielnica Warszawy, rozwijająca się jednak dynamicznie i szybko, nie powinien wzmocnić swojego rozwoju (o czym mówiliśmy w tym miejscu już nie jeden raz) o więź z zakładem pracy, który dałby naszej dzielnicy (MIASTU w przyszłości?) impuls rozwojowo-kulturowy znakomity? Burmistrz Kierzkowska (proszę się nie oglądać na ratusz warszawski!) – moim zdaniem – powinna zadzwonić do prezesa obecnego Ursusa Zarajczyka (a Pan odbierze, prezesie!), żeby pogadać. Nie wchodzi się podobno dwa razy do tej samej rzeki, ale jeśli rzeka zmieniła bieg i… jest bardziej przyjazna?

Jedno wiem na pewno: w Ursusie jest nostalgia i potencjał ludzki (historyczny, intelektualny, kulturowy, fizyczny, jak tam kto chce) do tego, żeby nastąpił tu NOWY POCZĄTEK. Wierzę w to, bo widzę, jak „sypialniani” mieszkańcy naszej dzielnicy chcieliby rzeczy na powrót większych!

WOJCIECH PIELECKI

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Portal Ursusa




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do