Lato się skończyło, konkurs rozstrzygnięty. A miał on wyłonić spośród 10. inicjatyw letnich w Warszawie tę najlepszą. Głosowali czytelnicy „Gazety Wyborczej”. Z kim się zmierzyła plażówka w Ursusie?
To był Nocny Market, czyli azjatycki street food na opuszczonych peronach Dworca Głównego. ZOO Market – praski pchli targ na wzór lat 50-80 XX wieku. Potem Place (Defilad i Zabaw nad Wisłą) poświęcone różnorodnym wydarzeniom kulturalnym. Slow Market na bulwarze Grzymały-Siedleckiego. Osiedle Jazdów z kulturalnymi inicjatywami. Port Czerniakowski i sporty wodne. Pokój na Lato – drewniany pawilon przed Muzeum Powstania Warszawskiego (najgroźniejszy konkurent plażówki); odbywały się w nim koncerty, garażówki, wykłady, działał hotel dla roślin doniczkowych. Deptak na Ząbkowskiej – miejsce koncertów, slamów poetyckich i spektakli.
No i nasza ursuska PLAŻÓWKA. W szczerym polu, vis-a-vis blokowiska w centrum Skoroszy, koncept plażowy z piaskiem, barem, kinem letnim, boiskiem do siatkówki, torem do skimboardu i placem zabaw. A wymyślili to dwaj przyjaciele – Kamil Kraszewski i Jakub Chruścikowski. Lokalizacja jest zaskakująca. Z tyłu plaży ekran akustyczny, naprzeciwko nowe bloki, wokół zachwaszczone pole, nawet bażanty można tu spotkać, a nad głowa lądują samoloty z miejscem docelowym na Okęciu.
Dlaczego plażówka w tym miejscu? „Hobbystycznie jeżdżę autobusem – mówi Jakub Chruścikowski - zajezdnię mam w Ursusie, więc bywałem tu często. W okolicy mieszka mnóstwo młodych rodzin z dziećmi. Tylko że matki chodzą z wózkami od przystanku do przystanku, bo nawet nie ma lodziarni, w której mogłyby usiąść”.
I z tej to obserwacji narodził się pomysł Jakuba i Kamila. Ta plaża „ni z gruszki, ni z pietruszki” powstała w lipcu tego roku na terenie 5 tys. m kw., na polu po kalafiorach. Zostało tu wysypane ponad 400 ton piasku, zasadzona została trawa. A poza tym – jak to na plaży – leżaki i kosze. A w ciągu wakacji odbywały się tu pokazy filmowe, zajęcia z jogi, treningi crossfitu i występy standuperów.
A dlaczego wygrała? Koncepcje są różne, ale przeważa ta, że ma swój klimat, rodzinne ciepło, a mieszkańcy sąsiednich bloków polubili tę sielankę za oknem. Bo to była autentyczna letnia sielanka. Przez cztery miesiące. (w)
Fot. legia.com
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie