
Można by rzec, że kierowca BMW na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich i Bodycha pozazdrościł rządowemu kierowcy i z podobnym wdziękiem był uprzejmy załatwić światła, znak drogowy i latarnię. A nikt mu nie zajechał drogi.
Do tych wszystkich wyczynów doszło na dużym skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i ul. Budycha. Kierowca wpadł w poślizg i – jak mówili świadkowie zdarzenia – nie zapanował nad poślizgiem, a miał pecha, bo jak się odbił od słupa świateł sygnalizacyjnych, to zaraz natrafił na stojący obok znak drogowy, a potem na latarnię. Nikt z będących w pobliżu przechodniów – na szczęście – nie ucierpiał, a sam sprawca nieszczęścia jest obolały, bo trochę go porzucało po kabinie, ale ratownicy medyczni nie stwierdzili większych obrażeń.
Na miejsce wypadku oczywiście przyjechała policja i straż pożarna. Obie służby spisały swoje protokoły. Wśród gapiów królował pogląd: - Pozazdrościł premierce…
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie