
Pochodzili wprawdzie z Ursynowa i Mokotowa, ale grasowali również w Ursusie. W styczniu 2004 r. porwali z parkingu przed centrum handlowym Factory mężczyznę, który wydawał im się bogaty. Dziś zaczyna się ich proces.
Trzymali go 43 dni w niezwykle dramatycznych warunkach. I obchodzili się z nim w sposób okrutny, chcąc wymusić haracz od rodziny. W ramach zmiękczania porwanego, żeby skuteczniej pertraktował, był rozbierany do naga w zimnym pomieszczeniu, co było nagrywane kamerą i dostarczane rodzinie. Bandyci przypalali go tez papierosami, bili, polewali wrzątkiem. Żądanie było jasne: jeden milion euro! Skończyło się na 250 tysiącach złotych. I miał „szczęście” – nie obcięli mu żadnych palców, tak, jak to robili innym swoim ofiarom.
Dziś stają przed sądem na Bemowie, w super bezpiecznej Sali rozpraw, za kuloodpornymi szybami.
Dokładną historię gangu można przeczytać pod linkiem:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie